📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 20:36
🔥 "Syndrom ofiary" - teraz popularne

#marcin chmielewski

JESTEM NIEWINNY

JoSeed Wczoraj 20:58
Dziś trochę inaczej...
Ta sprawa nie daje mi spokoju od bardzo wielu lat. Od czasu do czasu wracam do niej myślami, słucham podcastów, oglądam programy dokumentujące tę sprawę...
Chciałam się z Wami nią podzielić, ciekawa jestem, co o tym sądzicie? Może ktoś z Was również o niej słyszał.
Ja mam wrażenie, jakby to był drugi Tomek Komenda...

MARCIN CHMIELEWSKI

Jesienią 1998 roku w Giżycku doszło do brutalnego morderstwa braci Nefel: 11-letniego Szymona i 16-letniego Adama. Ze względu na okoliczności zbrodni sprawa wstrząsnęła całą Polską. Adam zginął po tym, jak sprawcy wbili mu w gardło trzy kołki. Natomiast obserwujący tragiczną śmierć brata Szymon został utopiony. Katorga braci trwała godzinami, zginęli straszną śmiercią.

Około godziny 14 chłopcy łowili ryby w pobliżu kanału nad mostem kolejowym w Giżycku. Przy kanale nad mostem kolejowym widzi ich jedna z sąsiadek. Inny sąsiad widzi ich z okna, jak idą w stronę Groty. Jest z nimi młody chłopak. "Ich kolega". "Wysoki, włosy koloru czarnego, szczupły".
Z zeznań świadka: "Nazwiska jego nie znam, ale zawsze ich razem widziałem. Po chwili ten chłopak wracał sam w kierunku ul. Olsztyńskiej, a Nefli już z nim nie było". Nie wiadomo, co to za kolega. Podczas późniejszych przesłuchań innych świadków policjanci w ogóle nie będą o niego pytać.
Gdy wieczorem bracia nie wracają do domu, ich matka i ojczym rozpoczynają poszukiwania. Wkrótce zgłaszają zaginięcie dzieci na policję. Mieli wrócić do domu jak zwykle.

To wtedy, w czasie gdy bracia wędkowali, zostali zauważeni przez pijących alkohol Roberta, Sebastiana, Piotra oraz Krzysztofa Kaczmarczyka i Marcina Chmielewskiego. Gdy mężczyźni podeszli do chłopców Krzysztof miał krzyknąć do Adama: “ty konfidencie, mamy Cię nareszcie”.
Jak stwierdził sąd, Kaczmarczyk wraz z Chmielewskim siłą zaciągnęli Adama na polanę za wzgórzem Brunona. Wraz z Robertem T. i Piotrem P. brutalnie pobili chłopca. Krzysztof dodatkowo podduszał Adama szalikiem. Chłopiec próbował się bronić, ale nie miał większych szans. Jego ciało zostało przykryte gałęziami. Całą sytuację z niedużej odległości obserwował młodszy brat Adama, Szymon, którego pilnował Sebastian S. Chwilę później mężczyźni zaprowadzili 11-latka nad jezioro Niegocin. Nad brzegiem wody Krzysztof Kaczmarczyk, Marcin Chmielewski i Robert T. pobili chłopca, a następnie dwaj pierwsi utopili go w rzece.
Po zabójstwie młodszego z braci mężczyźni wrócili do przykrytego gałęziami starszego Adama. 16-latek wówczas jeszcze żył. Krzysztof Kaczmarczyk przyniósł trzy kołki. Dwa z nich w gardło chłopca wbili Krzysztof i Marcin. Do dziś nie wiadomo kto miał wbić trzeci kołek.
Według prokuratury i sądu, po dokonanej zbrodni mężczyźni ukryli ciało Adama i wracając do domu złożyli przysięgę, że nikomu nie ujawnią tego, co zrobili.

15 listopada, przypadkowi dwaj mężczyźni przed pójściem na stadion zbaczają z drogi do lasku, żeby wypić wino. Gdy wracają przez polanę, zauważają przykryte gałęziami zwłoki. Dobre kilkaset metrów od Wzgórza Brunona. Powiadamiają przejeżdżający radiowóz.
Wkrótce okazuje się, że to Adam Nefel, który wraz z bratem był poszukiwany od ponad miesiąca. Został bestialsko zamordowany. Ma połamany nos, złamane dwa żebra, a w usta wbite, z dużą siłą, dwa drewniane ostro zakończone kołki, które tworzą literę "V". Oba mają po 29 cm, są dość grube. Wygląda to tak, jakby ktoś je wcześniej przygotował, wszystko zaplanował, choć w śledztwie nikt tego nie rozpatruje.
Nikt też nie szuka na nich śladów. A po procesie dwa kołki zostaną spalone, choć jako dowód w sprawie powinny być przechowywane przez 50 lat.
Lekarz medycyny sądowej Aleksander Pietrow stwierdza w ustach jeszcze jeden kanał. Jak po wbiciu trzeciego kołka, który doprowadził do wybicia dwóch zębów.
Przyczyną śmierci 15-latka był silny uraz twarzoczaszki z licznymi złamaniami i obfitym krwotokiem, co skutkowało zachłyśnięciem się krwią.
Obrażenia wskazują, że Adam najpierw został pobity, doprowadzony do stanu bezbronności, potem wbito mu w usta kołki.

30 listopada, przesłuchiwany świadek incognito najprawdopodobniej ujawnia policjantom, że nad brzegiem jeziora Niegocin, niedaleko krzyża Brunona, znajduje się przykryte gałęziami i przysypane śniegiem ciało Szymona. Tuż obok drzew, na których ktoś zawiązał foliową kokardę i zaczepił skarpetę, jakby chciał oznaczyć to miejsce.
Chłopiec ma na szyi zaciśnięty czerwono-czarny szalik swojego brata. Ma też ranę tłuczoną na nosie i podbite lewe oko. Biegły podaje trzy sekwencje zdarzeń. Szymon prawdopodobnie był duszony szalikiem, doprowadzony do nieprzytomności, a następnie utopiony.
Nie ma uszkodzeń charakterystycznych dla walki, dla obrony, co może wskazywać na znaczną przewagę fizyczną sprawców.

Wkrótce po tym policja zatrzymała pięciu mężczyzn, których następnie prokuratura oskarżyła o brutalne zamordowanie Adama i Szymona Nefel. Sąd prawomocnie uznał ich winnych popełnienia zbrodni. 18-letniego Krzysztofa i 19-letniego Marcina skazał na dożywocie, 18-letniego Roberta T. na 25-lat pozbawienia wolności, a nieletnich Piotra P. i Sebastiana S. na odpowiednio 8 i 7 lat więzienia.




Marcin Chmielewski z siostrami


ŚLEDZTWO, WYROK

Początek grudnia 1998 r. Wkrótce po zatrzymaniu Marcin Chmielewski słyszy od policjanta kierującego śledztwem: "Nieważne, czy to zrobiliście. I tak będziecie siedzieć. Sprawę trzeba wyciszyć". Potem jeszcze: "Znam panią prokurator".

Policjanci rozbierają go do naga. Stoją nad nim w pięciu. Jeden krzyczy. Czterech się przygląda. Podsuwają kartkę. Chcą, żeby coś podpisał. Odmawia.
Chcą go złamać. Przez dwa dni trzymają bez jedzenia. Do ust wkłada jedynie pestki słonecznika, które wygrzebuje z kieszeni spodni.
Marcin ma wtedy 20 lat i posturę Małysza. Jeszcze nie wie, że nie wróci już do domu.

Marcinowi i o rok młodszemu Krzyśkowi ciężko bronić się podczas procesu. Konsekwentnie mówią, że z zabójstwem braci Neflów nie mają nic wspólnego. Nie było ich na miejscu zbrodni. Gdy doszło do morderstwa, byli ze swoimi rodzinami. Ich zeznania są spójne. Nie zmieniają się.
Nikt nie potrafi wykazać motywu, jakim mieliby się kierować, zabijając braci Neflów.
Oprócz zeznań współoskarżonych: 18-letniego Roberta T., 15-letniego Piotra P. i 16-letniego Sebastiana S., śledczy nic na nich nie mają. Kompletnie nic. Ani jednego śladu DNA. Żadnego świadka.

Same wyjaśnienia współoskarżonych także są wątpliwe. W sądzie przyznają, że byli bici i przymuszani do zeznań. Policjanci zmuszali ich do wskazania na okazaniu konkretnej osoby, pokazywali zdjęcia zatrzymanych. Piotr P. w okazaniach w ogóle nie uczestniczy. W sądzie mówi, że pierwszy raz widzi na oczy Chmielewskiego i Kaczmarczyka.

Z zeznań Sebastiana S.: "Na poprzedniej wizji policjant pokazywał mi miejsca, mówił o przebiegu zdarzeń".

Fragment zeznań Roberta T.: "Policjanci pokazywali mi miejsce, na które mam wskazać i wskazywałem tak, jak mi kazali. […] Pan [nazwisko policjanta] mówił mi, że jak wskażę to wszystko, to będę miał bardzo mały wyrok".
Później w liście do sądu Robert T. napisze, że podczas wizji lokalnej na etapie procesu sędzia Beata Okrągła naprowadzała go "do odpowiedzi na zadawane pytania".

Dziwne nieścisłości w czasie śledztwa:
- Z zeznań Roberta T. wynika też, że biały szalik Adama (Adam nie miał białego szalika) zakopali przy powalonym drzewie.
- O wędce mówią, że została wrzucona do kanału. Innym razem: do jeziora Niegocin.
- Sebastian S. pytany przez sędziego podczas wizji lokalnej o czapkę Szymona odpowiada, że on nie miał czapki.
- Wychodząc na ryby, Adam założył granatowy plecak, który zaginął. W ich zeznaniach można znaleźć informacje, że plecak był czarny albo wojskowy koloru khaki. Raz mówią, że nosił go Szymon, a raz, że Adam.
- Wiele do myślenia daje też ten fragment zeznań Sebastiana S.: "Adam miał w buzi trzeci kołek". Tymczasem Adam miał wbite w gardło dwa kołki.
- W każdej wersji – niezależnie od tego, gdzie podejrzani kupowali alkohol – zawsze pada nazwa Delikatesów. Albo tam kupowali, albo pili w pobliżu sklepu. Ale jego właściciela i personelu policja nigdy nie przesłuchała.
- Kolejne nieścisłości dotyczą momentu, kiedy zauważyli braci Neflów: gdy szli ulicą albo gdy pili. Raz bracia szli z nimi dobrowolnie, a raz ich szarpali. Raz Szymon był bity, a raz nie. Raz się wyrywał, a raz nie. Raz wracali do Adama, a innym razem nie. Z jednej wersji wynika też, że skakali po Adamie, choć biegły to wykluczył. Podobnie jak to, że Adam był duszony szalikiem.

Oficer śledczy:
- Wszystko wskazuje na to, że żadnego z nich nie było na miejscu zbrodni – mówi śledczy X. – Wygląda to tak, jakby nauczyli się wersji zdarzeń na pamięć. Ktoś ją im ułożył i kazał powtarzać. Ale te luki i nieścisłości w niej są tak duże, że tego się nie da obronić. Moim zdaniem kłamali, bo się bali.

Sąd daje jednak wiarę w to, co mówili wcześniej. Cała piątka zostaje wysłana za kraty. Gdy sąd orzeka, że są winni, Marcin Chmielewski krzyczy: "Boże! Za co? Jestem niewinny! Nie wiem, za co zostałem skazany! Nie mam z tym nic wspólnego!".
Chmielewski i Kaczmarczyk dostają dożywocie.



Analizując akta sprawy, można dojść do wniosku, że Chmielewski i Kaczmarczyk zostali wrobieni w morderstwo, którego nie popełnili. Można też nabrać sporych wątpliwości co do winy pozostałej trójki. W materiałach śledztwa kilkanaście razy przewija się nazwisko giżyckiego gangstera. Nikt go jednak nie przesłuc🤬je. Policjanci w ogóle nie podejmują jego wątku. Przesłuc🤬ją za to prostytutki, które do zabójstwa braci nic nie wnoszą.

Roman Giertych, ówczesny obrońca Marcina Chmielewskiego i Krzysztofa Kaczmarczyka, załącza nagranie do wniosku do Sądu Najwyższego o wznowienie postępowania. Dołącza do niego też anonim, który ktoś przysyła do jego kancelarii. Jego autor pisze: "Panowie Kaczmarczyk i Chmielewski są niewinni, albowiem nie było ich wówczas na miejscu makabrycznej zbrodni. Innymi słowy zostali w nią wrobieni".
Z anonimu wynika, że Adam Nefel widział coś, czego nie powinien był zobaczyć. Dlatego zginął. Autor listu z nazwiska wymienia osoby, które miały stać za zbrodnią.
Pisze też o układach, jakie mężczyźni, których wymienia z nazwiska, mają mieć w Giżycku: w areszcie śledczym, policji, prokuraturze i sądzie. Twierdzi, że sprawę pomogło zatuszować dwóch policjantów. Podaje imię i inicjał jednego z nich. Drugiego policjanta nie zna. Pisze też o łapówkach dla prokuratora i sędziego. Nie wymienia ich z nazwisk.
Na koniec wyjaśnia, od kogo ma informacje o zbrodni. "Niestety, nie mogę podać ani mojego, ani jego danych osobowych z obawy przed zemstą ze strony morderców".
Sąd Najwyższy oddala wniosek.

Marcin Chmielewski i Krzysztof Kaczmarczyk próbowali latami udowodnić, że są niewinni. Wszystkie ich wnioski o wznowienie sprawy zbrodni w Giżycku były jednak konsekwentnie oddalane.

Sprawą zajęła się Fundacja Helsińska, która uparcie wykazywała błędy podczas procesu. Marcinowi Chmielewskiemu udało się przemycić do więzienia dyktafon. Nagrał nim jednego z zabójców chłopców.
- Zostałeś wrobiony. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego zeznałem, że tam byłeś. Tam było dwóch innych - powiedział Marcinowi Robert T.
Nagranie trafiło do dziennikarzy i prokuratury.

21 czerwca 2024 roku, po26 latach odbywania kary, Marcin Chmielewski został warunkowo zwolniony i wyszedł na wolność.
Drugi ze skazanych na dożywocie Krzysztof Kaczmarczyk nie doczekał tej chwili. Zmarł rok wcześniej w więzieniu.
Marcin ma nałożony 10 letni nadzór, ale cieszy się wolnością:
- Wie pan, jakie to jest wspaniałe uczucie, że nagle nikt pana nie pilnuje? Nikt nie mówi: Stań przy ścianie do przeszukania. Wstań na apel. Idź do wychowawcy. Jedz to albo nie zjesz wcale. Masz 10 minut na rozmowę. Koniec widzenia. Koniec spaceru.
Teraz mam wybór. Mogę jeść, co chcę. Mogę robić, co chcę. Mogę iść do lasu. Do sklepu. Słuchać śpiewu ptaków. Biegać boso po trawie. Bawić się z psem. Widzieć uśmiech dzieci mojego rodzeństwa. Słyszeć, jak wołają wujek. Popatrzeć na mamę. Zjeść obiad z tymi, których kocham. To jest niesamowite, kiedy człowiek jest wolny.
Ludzie doceniają to, co mają, dopiero, gdy to stracą. Wiem, jak to jest. Straciłem wszystko, bo ktoś przyjechał po mnie, żeby zakończyć sprawę.
Staram się być w porządku, tak jak mnie wychowali rodzice. Zgłosiłem się już do kuratora sądowego. Wolę sam zadbać o te sprawy.
Mam 46 lat, a większość życia spędziłem za kratami. Tam każdy dzień był koszmarem. W pewnym momencie naprawdę zwątpiłem, że wyjdę.
Teraz jestem tu. Nie chcę żyć przeszłością. Chcę iść dalej. Chcę naprawdę żyć.



EPILOG

Śledztwem w sprawie zabójstwa braci Neflów kierował ówczesny zastępca naczelnika kryminalnego Marian B. Po sprawie awansował na naczelnika.
To z jego ust ojciec Marcina Chmielewskiego usłyszał: "Brakowało nam dwóch, to sobie wzięliśmy. I co nam zrobisz? Wypie***j!".

W pierwszym procesie Marian B. zeznawał jeszcze w sądzie. W drugim – już po wybuchu przed komendą – nie brał udziału. – Odszedł z policji i wyjechał za granicę, a w 2005 r. popełnił samobójstwo – zaznacza śledczy X.

W 2012 r. samobójstwo popełnił inny policjant, Józef Sz., który był zastępcą komendanta powiatowego policji, gdy w mieście doszło do makabrycznej zbrodni. – Po Giżycku chodziły plotki, że obaj odebrali sobie życie w związku z tą sprawą – mówi śledczy X.

Obrońca Marcina, mec. Jakub Orłowski w imieniu swego klienta dążył do wznowienia procesu.
Wyrok nie będzie uchylony - Sąd Najwyższy uznał, że nie ma podstaw do wznowienia postępowania z urzędu. Taki ruch pozwoliłby Chmielewskiemu na doprowadzenie do oczyszczenia się z zarzutów, a także ubiegania się o odszkodowanie. Uzasadnienie SN nie jest jak na razie znane. Wniosek w tej sprawie obrońca mężczyzny złożył jeszcze w kwietniu 2024 roku.


Marcin, jako wolny człowiek

Co o tym myślicie, Kochani?

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem